Lubię sprawy frankowe. Teraz już można działać na „przerobionym” orzecznictwie. Kiedy zaczynałem zajmować się tymi sprawami było znacznie trudniej i ciekawiej. Jednak również teraz mam różne świeże przemyślenia w zakresie spraw frankowych. Ciekawe rozważania dot. między innymi obowiązku informacyjnego, który spoczywa na bankach.
Na kwestie informacji, które przed zawarciem umowy powinni posiadać potencjalni kredytobiorcy, można spojrzeć z różnych perspektyw. Banki nie bez racji podnoszą, że kredyt walutowy nieodzownie łączy się z ryzykiem w zakresie kursu walut. Trzeba przyznać, że jest to prawda, a co więcej jest to okoliczność, którą chyba możemy określić, jako powszechnie wiadomą. Wszyscy bowiem wiemy, że kursy walut są zmienne.
W sprawach frankowych wiedza powszechna w zakresie wahań kursowych jest podstawowym argumentem banku w dot. rozważań o ryzyku kursowym. Banki twierdzą, że ich pracownicy informowali kredytobiorcę o ryzyku kursowym, a często również są w stanie potwierdzić niniejszą okoliczność za pomocą stosownego pisemnego oświadczenia. Banki podnoszą również, że każdy rozsądny obywatel powinien wiedzieć o ryzyku kursowym, w związku z czym powoływanie się na zaskoczenie wzrostem kursu CHF jest nieuzasadnione. W znacznej mierze jest to nawet prawda, ale spójrzmy na sprawę z innej perspektywy.
Bez wątpienia na banku spoczywał obowiązek informacyjny w zakresie ryzyka kursowego – w sytuacji oferowania kredytu indeksowanego lub denominowanego do waluty obcej, np. franka szwajcarskiego. Nie ma w tym przypadku znaczenia, że niniejsza okoliczność wydaje się powszechnie wiadoma. Choćbyśmy bowiem uznali, że jest to formalność, to nadal bank powinien zwrócić uwagę na ryzyko kursowe.
Potencjalne informacje udzielane przez banki.
Zwróćmy natomiast uwagę w jaki sposób można „spełnić” obowiązek informacyjny. Podam 3 przykłady:
- „Ryzyko kursowe teoretycznie jest, ale wiecie Państwo… Frank szwajcarski jest stabilną walutą, więc jego kurs w odniesieniu do innych walut nie powinien się zmieniać. Ponadto możemy zobaczyć na wykres kursu CHF z ostatnich kilku miesięcy i jak widać nie ma dużych zmian. Co więcej, żeby kredyt się Państwu nie opłacił, to kurs musiałby wzrosnąć aż o X%, co jak Państwo widzicie na kursie z ostatnich kilku miesięcy jest praktycznie niemożliwe”.
- „Trzeba zwrócić uwagę na ryzyko kursowe, ponieważ z uwagi na okres umowy istnieje prawdopodobieństwo istotnych zmian kursowych. Frank szwajcarski wydaje się być stabilną walutą, ale w okresie umowy wahania są możliwe. Zobaczcie Państwo na wykres historyczny kursu CHF z ostatnich kilku lat. Wahania miały miejsce dotychczas i zapewne będą się zdarzały w przyszłości”.
- „Ryzyko znacznych zmian kursu w okresie spłaty kredytu jest zdecydowanie wysokie. Waluta CHF wydaje się być stabilna, ale w tak długim okresie trudno cokolwiek prognozować. Ponadto niekoniecznie tak samo stabilna jak CHF jest złotówka. Spadek kursu złotego zdecydowanie zwiększy Państwa raty kredytowe. Spójrzmy na historyczny wykres kursu franka szwajcarskiego z ostatnich 20/30 lat. Jak widzimy w takim okresie kurs CHF w odniesieniu do złotówki wzrósł nawet o 100%. Jeżeli w trakcie spłacania przez Państwa kredytu kurs ponownie o tyle wzrośnie, to zapłacicie Państwo dodatkowo około 100% wartości kredytu – w stosunku do dzisiejszej prognozy”.
Widzicie różnicę? Jak myślicie, jaka była forma informacji, które otrzymywali klienci? Jak wpłynęłaby zmiana udzielanej informacji na ilość kredytów? Jaka powinna być informacja, aby bank mógł stwierdzić, że w pełni zrealizował obowiązek informacyjny?
Kwestia obowiązku informacyjnego jest raczej kwestią drugorzędną w kontekście spraw kredytów frankowych. Czasem zdarza się pomijać niniejszą okoliczność właśnie z uwagi na przeświadczenie, że zmienność kursu jest okolicznością powszechnie wiadomą. Rzeczywiście wahania kursu można uznać za wiadome, natomiast bez wątpienia bardzo różnie można taką okoliczność przedstawić, na co choćby wskazują powyższe przykłady.
Co na to Trybunał Konstytucyjny?
Czy zatem można bagatelizować obowiązek informacyjny? Uważam, że zdecydowanie nie. Dla poparcia mojego stanowiska, zachęcam do spojrzenia na fragment uzasadnienia wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 26 stycznia 2005 r., sygn. akt P 10/04, w którym to Trybunał Konstytucyjny wskazał, że „należy jednak odpowiedzieć na pytanie o źródła normatywne obowiązków informacyjnych na tle prawa polskiego. Obowiązek rzetelnej, uczciwej i wyczerpującej informacji jako swoisty instrument przywracania równowagi w relacji konsument – profesjonalista, może być poszukiwany w podstawowych zasadach prawa obligacyjnego, nakazujących respektowanie uczciwości, lojalności i dobrych obyczajów w obrocie, zwłaszcza na etapie nawiązywania stosunku kontraktowego, ale także w związku z jego wykonywaniem (można tu wymienić m.in. art. 72, art. 353¹, art. 354, art. 385¹k.c.). Jest w świetle tych zasad całkowicie uzasadnione oczekiwanie konsumenta uzyskania od profesjonalisty informacji określających – zwłaszcza w obszarze wysoce specjalistycznych usług – stopień ryzyka ekonomicznego związanego z dokonywaną transakcją. Wyłącznie informacja wyczerpująca i precyzyjna może być uznana za odpowiadającą wymaganym standardom, a więc umożliwiającą świadome podejmowanie decyzji o celowości nawiązywanej transakcji, co stanowi konieczną przesłankę dla respektowania autonomii woli stron, wartości chronionej nie tylko na podstawie reguł prawa powszechnego, ale także regulacji konstytucyjnych (art. 31 – wolność każdego człowieka, art. 22 – wolność działalności gospodarczej). Naruszenie powinności ciążących na profesjonaliście, korygujących występujący po stronie konsumenta deficyt informacji, może być oceniane w kategoriach rażącego naruszenia interesu konsumenta i z tej właśnie racji prowadzić do wniosku o istnieniu w umowie niedozwolonych klauzul umownych. Słusznie przyjmuje się w piśmiennictwie, że pojęcie „rażącego naruszenia interesów” nie może być sprowadzone do wymiarów czysto ekonomicznych. Należy tu bowiem brać pod uwagę nierzetelność traktowania konsumenta przez profesjonalistę, która prowadzi do rażącego odchylenia przyjętego w umowie uregulowania od zasad uczciwego wyważania praw i obowiązków. Niedopełnienie obowiązku informacyjnego przez przedsiębiorcę może zatem przy spełnieniu przesłanek ustawowych skutkować na gruncie legis latae bezskutecznością umowy, którą przewidują przepisy kodeksu cywilnego o niedozwolonych postanowieniach umownych”.
Podsumowanie.
Obowiązek informacyjny spoczywający na bankach, to kwestia której nie można pomijać. Kwestie, które pozostają oczywiste, czyli zmienność kursów walut nie uzasadniają twierdzenia, że kredytobiorca miał świadomość ryzyka związanego z zawartą umową.
Jako ciekawostkę mogę Wam również napisać, że tak duży jak obecnie widzimy wzrost kursu franka szwajcarskiego w stosunku do złotówki był zaskakujący nawet dla niektórych pracowników banków, którzy to zawierali w imieniu pracodawcy umowy kredytów frankowych. Jeżeli zatem wzrost kursu CHF był zaskakujący nawet dla pracowników banku, to możemy stwierdzić, którą z ww. informacji o ryzyku kursowym słyszeli klienci.
Obowiązek informacyjny, to jeden z wielu aspektów spraw frankowych. Właśnie dlatego te sprawy są takie ciekawe – poziom ich złożoności i wieloaspektowości jest w postępowaniach cywilnych rzadko spotykany. Jeśli interesuje Was tematyka spraw frankowych, to na początek warto przeczytać wpis z ogólnymi informacjami dot. sporów w zakresie kredytów frankowych.